niedziela, 22 stycznia 2012

Śpiewać w chórze, ciapać zapałki (English version - previous post)


         Spotykamy się dwa tygodnie przed wyjazdem Chóru Kobiet do Indii. Karolina Szulejewska rozkłada na stoliku kolekcję krajoznawczych folderów z ambasady, w której właśnie wywalczyła wizę. Ma za sobą miesięczne tournee po świecie z 24 śpiewającymi kobietami. W przerwach między występami pojawia się np. w Instytucie Teatralnym jako Dziewczynka z Zapałkami


         Zawsze chciałam występować na scenie, ale nie miałam żadnego doświadczenia. Śpiewałam sobie i kotu. Dlatego, za namową kolegi, poszłam na casting do Chóru Kobiet – wspomina Karolina. Opowiedziałam i wyśpiewałam historię o mojej kocicy. Poszukiwano silnych osobowości i kobiet, które mają odwagę głosową, nie boją się artykułować dziwnych dźwięków. Zostałam przyjęta.

 25 silnych kobiet
         
        Feminizujący Chór to dla Szu (skrót używany przez znajomych) rozwijające doświadczenie, artystyczne i towarzyskie. Jest nas ok. 25 a rozstrzał wiekowy to 50 lat. Najstarsza ma 72 a najmłodsza 22 lata. Niezły eksperyment, w chórze panują warunki społeczne i towarzyskie nie do odtworzenia w żadnej innej komórce społecznej. Grupa bardzo różnych, silnych kobiet, ciężko pracujących i wspólnie podróżujących. W minionym roku spędziłyśmy ze sobą  cały miesiąc,  jeżdżąc po świecie. I znosiłyśmy to dobrze, stałyśmy się sobie jeszcze bliższe. Bliskość tworzy się w specyficznych warunkach. Np. stoimy razem na scenie po 10 godzin, mamy szereg ćwiczeń z ciałem, nawiązujemy ze sobą intensywny kontakt fizyczny. Te dziewczyny są odmienne od moich przyjaciół spoza chóru i pochodzą z najróżniejszych światów. W innych okolicznościach nie poznałabym tak wielu historii życiowych.                                              Chór Kobiet okazał się odkrywczy również na innych poziomach. Pogłębiłam swoją świadomość feministyczną, ale nie od strony teoretycznej – ta była mi już raczej całkiem dobrze znana - podkreśla Karolina. Czytanie o opresyjności kultury wobec kobiet i poznawanie przykładów to zupełnie inne doświadczenie niż wyśpiewywanie tego. Śpiew to przepuszczanie tych treści przez własne ciało, cytowanie różnych stereotypowych wizerunków kobiecości i za pomocą głosu, wspólnej mowy, rozsadzanie ich. Wielokrotne  cytowanie, niejako stawanie się Śpiącą Królewną czy Larą Croft przenika umysł, ale od strony cielesnej.To takie performerskie doświadczenie – bardzo silne.


Od Tokio po Berlin
         
        Dzięki chórowi Karolina wiele podróżuje po świecie. We wrześniu minionego roku kobiety występowały na Ukrainie (Kijów), w Czechach (Pilzno), Irlandii (Belfast), Francji (Lyon), Japonii i Niemczech. Najtrudniej było w Tokio, gdzie odbyły się 4 występy. W Japonii w sytuacjach zbiorowych nie należy się odzywać. W teatrze jest cisza, są bardzo skromne oklaski, mimika widzów nie pracuje, ciężko odczytać reakcje. To było jak zderzenie z lekko ożywioną ścianą. A nie gra się do pustej widowni, tylko do ludzi – wspomina Karolina. Były też spotkania z widzami. Niektórzy nie rozumieli, że coś parodiujemy. Np. scena, w której udajemy księżniczki, czy lolitki, wyginamy się, nie została odczytana jako przegięta. W Japonii stopień zinfantylizowania kobiet jest jeszcze dalej posunięty. Padały pytania, czemu nie ma w występie delikatności, czemu tak krzyczymy. Zadziwiał nasz sposób pokazywania kobiecego ciała. Kobiety w Japonii są niesamowicie obudowane gadżetami, strojem, makijażem, a my pojawiamy się na scenie prawie bez niego, boso, w  prostych ubraniach typu koszulka i spodnie. Taka surowość wyglądu zaskakiwała. To były bardzo trudne spektakle, ciężko było się przebić przez różnice kulturowe.                                            
        Zupełnie inaczej wyglądały występy w Berlinie. Miałam gorączkę, ale zdecydowałam się wystąpić, bo Berlin to moje ulubione miasto. Publiczność była świetna, reagowała żywiołowo i pozytywnie. Byłam wzruszona, zwłaszcza, że występowałyśmy w takim świetnym miejscu jak HAU (Hebbel Am Ufer). Występ mnie wyleczył, bo śpiew i wysiłek odtyka drogi oddechowe, człowiek po prostu zdrowieje.

Dziewczynka z Zapałkami
        
       Na ostatnim Frymarku Teatralnym dużo ludzi zaczepiało pomazaną węglem Karolinę, spacerującą z pudełkiem pełnym zapałek przewieszonym przez szyję. Zwracali jej uwagę, że się pobrudziła. Nie wszyscy zrozumieli żart – śmieje się Szu.

                                                                                                 
       Na pomysł ozdabiania pudełek obliczami swoich ulubionych postaci wpadła dzięki wycieczce do Chorwacji. Zobaczyłam tam zapałki z przyklejonymi Lady Gagą, Marylin Monroe, Audrey Hepburn, samymi najbardziej wytartymi wizerunkami gwiazd. Na  całym świecie pojawiają się one na kubkach i torbach, już nie mogę na to patrzeć” – wyjaśnia Szu. „Zaczęłam się zastanawiać, kto jest gwiazdą i w jakim sensie. I stwierdziłam, że będę przyklejać do pudełek od zapałek zdjęcia moich ulubionych, bawiących mnie antygwiazd. Chodzi o idoli z dzieciństwa i wczesnej nastoletniości – Michaela Jordana, Kurta Cobaina czy Dylana z Beverly Hills (śmiech). Przyklejam też zdjęcia gwiazd trochę zesnobowanych, intelektualnych środowisk, do których przynależę. Wszyscy się jarają Jelinek (jest taka niegwiazdorska, złowrogie spojrzenie, austriacki płaszcz, idealnie na zapałki!); Lacanem, nawet jeśli nie został przetłumaczony; ciężko znaleźć kogoś, kto by nie odwoływał swojej pracy magisterskiej do Foucault’a… Naigrywam się z takich snobizmów, ale też je popieram, bo mają pewien koloryt. Zapałki się wyrzuca, możemy się przerzucić z Lacana na Britney i przyznać przed sobą, że nie słuchamy tylko muzyki indie-rockowej.  


       Karolina prosto podsumowuje swoją działalność: To jest to mój autorski, niekomercyjny projekt. W ogóle nie jestem uzdolniona manualnie, więc dzięki niemu mam satysfakcję, że własnymi rękami coś robię... Ciapnęłam* zapałki też dlatego, że pudełka z gwiazdami to fajny gadżet. A fajny gadżet to nie musi być od razu drogi Iphone!

*„Ciapać” – autorskie,  niezmiernie wieloznaczne i ekspresyjne słowo wprowadzone do slangu przez Karolinę Szulejewską. [Przyp. Red.]









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz